Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek nie jest stworzony do życia w pojedynkę. Potrzebujemy innych bezwzględnie. I nawet jeśli masz chwilę, kiedy chciałbyś pobyć sam, zazwyczaj nie trwa ona długo. Nie bez przyczyny jedną z najgorszych kar w Zakładzie Karnym jest kara izolatki. Grupa ludzi ma olbrzymi i nieograniczony potencjał.
    Przechodząc po ścieżce ognia doświadczasz niezwykłych doznań. Jest to niesamowita walka z samym sobą, swoimi słabościami i lękami. Są osoby, które nie trzeba długo namawiać do zdjęcia butów, ale zdarza się także, że ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji. Swojego przewodnika.
    Kwestie bezpieczeństwa są jasne. Na ścieżce może przebywać tylko jedna osoba i dopóki jej nie opuści, druga osoba nie może na nią wejść. Czym innym jest jednak iść za kimś, gdzie ryzyko potknięcia jest duże, a czym innym iść obok siebie trzymając się za ręce. Dużo rozmawiam z osobami, które zdecydowały się przejść w parze i zawsze mówią one o niezwykłej więzi jaka tworzy się między nimi przez te kilka chwil. Często jedna z osób przeżywa duży lęk i obawy przed pierwszym krokiem. Uwierzcie. Nie ma nic bardziej motywującego dla żony, niż silny uścisk męża i zapewnienie, że jest bezpieczna ,że zrobią to razem. On sam przed chwilą sam przecież doświadczył, że to nic strasznego. Spróbuj zaufać i uwierzyć.
    Osobiście widziałem już różne konfiguracje par. Ojciec – dziecko, żona – mąż, koleżanka – kolega, itd. Z poziomu warsztatów nie ma to najmniejszego znaczenia z kim idziesz. Najważniejsze, że idziecie razem i sobie ufacie. Ja zawsze zachęcam do takiej formy przejścia. Ważne, żeby przynajmniej jedna z osób z takiej pary wcześniej sama przeszła po ogniu i przekonała się na własnej skórze, że można to zrobić. Jeśli planujesz spróbowania Firewalkingu, już dzisiaj możesz się zastanowić z kim chciałbyś przejść po ścieżce i dlaczego akurat z tą osobą. W tej relacji chciałbyś być motywującym czy motywowanym? Spróbuj sobie wyobrazić co możesz czuć gdy będzie już po wszystkim...