Zawsze piszemy o tych pozytywnych aspektach Firewalkingu. Myślę  ze czas na artykuł o tej drugiej stronie medalu o której zawsze informujemy ale nikt tak naprawdę na nią nie zwraca uwagi.  Mowa o działaniu temperatury na ciało, czyli ryzyku poparzenia. Co robić żeby im zapobiec  i dlaczego się zdarzają.

 Większość z nasz wie jak działa temperatura na ciało. Temperatura ścina białko ludzkie w 42 stopniach Celsjusza na wskutek czego następuje śmierć ,  każdy miał okazję obserwować ścinające się białko na patelni a to tylko temperatura ok. 60 stopni.  Część  z nas widziało ciało poparzone wrzątkiem a to tylko 100 stopni. Niektórzy z nas mieli nawet okazję poczuć to na własnej skórze. W dużych temperaturach nikt nie żyje,  na ziemi w 98 stopniach Celsjusza żyją  organizmy zwane termofilami. Nawet jak kogoś ominęły te atrakcje temperaturowe to włączając Internet można zaobserwować, działanie wyższych temperatur oglądając skalę poparzeń do 4 stopnia włącznie – czyli zwęglenia tkanek. Więc chodzenie po żarze o temperaturze  650 – 700 stopni – w sporadycznych przypadkach musi kiedyś dać o sobie znać. Pamiętajmy ze nie ma 100% pewności że się nie poparzymy. Dlatego nasza maksyma powtarzana przy każdym firewalkingu, „lepiej nie przejść i się nie poparzyć niż przejść na siłę i się poparzyć” jest powtarzana po to aby wzbudzić refleksję na temat ciągłego ryzyka wynikającego z obcowania z żywiołem.

 Uczestnicy często pytają nas czy się nie poparzą a my zawsze odpowiadamy, że nie ma takiej gwarancji  - gwarancja to tylko przy zakupie artykułów AGD. Prawdopodobieństwo jest zawsze 50% na nie poparzenie i 50% na poparzenie z czego to drugie można podzielić na 25% odpowiedzialności leżącej po stronie organizatorów a 25% po stronie uczestnika firewalkingu. W historii naszych zwolenników chodzenia po żarze, nie zdarzyły poparzenia a przynajmniej nikt nie komunikował poważnych poparzeń – poza zdrowotnymi bąbelkami pobudzenia receptorów , ale o tym już w innym artykule. Chociaż zdarzały się małe bąbelki wynikające z takich małych technicznych błędów jak nie otrzepanie nogi po zejściu ze ścieżki, ponieważ zdarza się że jakiś węgielek się przyklei lub wejdzie miedzy palce. Czasami też przy nierównym podłożu zdarzy się że jakiś żar wskoczy na wierzchnią cześć stopy, lub boczne ustawienie nogi podczas kroku ogniowego.  Warto więc podczas   warsztatów  słuchać instrukcji i ćwiczyć krok ogniowy na sucho.

Kolejne błędy które mogą kosztować poparzeniem to błędy natury psychologicznej. Wchodzenie na ścieżkę na siłę z negatywnymi emocjami. Nie warto też zgrywać „gieroja”, brak pokory wobec potęgi żywiołu także może skończyć się bólem i cierpieniem. 

Alkohol  to chyba najczęstsza przyczyną poparzeń dlatego sugerujemy odważnym, żeby po tym trunku nie chodzili. Oczywiście nie każdy się stosuje bo przecież nie ma nic lepszego na dodanie odwagi jak kilka łyków % napoju, chociaż w literaturze przedmiotu zdarzyły  się nawet samo zapłony uczestników. Inne środki psychoaktywne także mogą negatywnie wpływać na poparzenie nie tylko ciała ale duszy i takie złe podróże na długo mogą pozostać w umysłach.

Czasami przyczyną poparzenia może być troszkę śmieszne ale opłakane w skutkach, zapomnienie ściągnięcia rajstop lub innej sztucznej ochrony stóp.

Blisko 20 lat temu na pierwszych warsztatach słyszałem że były przypadki że nikt się nie poparzył z wyjątkiem prowadzącego warsztaty.  Przeważnie jest to kara za niedopełnienie wszystkich procedur związanych z organizacją. Przerwanie kręgu ognia, przeprowadzenie warsztatów na siłę wbrew wszelkim sygnałom duchowym. Pośpiech też i przeszkadzające emocje dnia codziennego także są złymi doradcami.

Sam miałem okazję doświadczyć owej kary (na szczęście tylko skończyło się poparzeniami II stopnia) od tej pory bardzo poważnie podchodzę do kwestii, przestrzegania zasad i przepisów BHP.

Instruktorzy dbają o całą część techniczną, przygotowanie miejsca, stosu, ścieżki i oprawę ceremonii, nauczenie  kroku ogniowego i zasad przejścia, a uczestnik o przezwyciężenie swoich leków i poruszanie się według wskazówek instruktorów – dlatego warto ich słuchać.

Pamiętajcie że nie ma nigdy 100% na bezpieczne przejście nawet kiedy uczestniczyliście kilka razy to może się zdarzyć że dzień nie taki, emocje nie te lub po prostu przejście na siłę, by móc pochwalić się znajomym na portalu, fajną fotką. Zawsze trzeba mieć na uwadze, że to zawsze osobista podróż duchowa i warto zadbać o to by była bezpieczna i bez poparzeń.

Pamiętajcie! Ogień to żywioł, który może poparzyć i dostarczyć bólu i cierpienia, a rany goja się długo. Pokora i szacunek do niego jest podstawą bezpieczeństwa.

                                                                                                                                                                                              Sebastian

Ku przestrodze ;)